„Staraliśmy się być przyjaciółmi z każdym, ale musimy teraz utrzymywać naszą jurysdykcję, przynajmniej na obszarach, które do nas należą. Nakazałem wojskom zajmowanie wszystkich tych miejsc” – przekazał prezydent Rodrigo Duterte w obozie wojskowym na wyspie Palawan na Filipinach. Miał także poinformować, że wzniesie flagę na wyspie Pagasa, znanej także jako wyspa Thitu, w dniu niepodległości kraju 13 czerwca. Thitu znajduje się w łańcuchu wysp Spratly, do której roszczą sobie prawo Filipiny, Chiny, Tajwan, Malezja, Brunei i Wietnam.
Minister obrony kraju Delfin Lorenzana przekazał natomiast, że zapowiedziane przez Rodrigo Duterte w czwartek działania armii filipińskiej na niezamieszkanych wyspach na Morzu Południowochińskim dotyczyć będą jedynie naprawy istniejącej infrastruktury. Doprecyzował, że chodzi m.in. o unowocześnienie koszarów dla żołnierzy, systemów odprowadzania ścieków, generatorów energii elektrycznej, latarni morskich czy przystani dla rybaków. Rzecznik armii filipińskiej Restituto Padilla ponadto zapewnił, że prezydent miał na myśli „zajęte już terytorium”.
Filipiny były silnym wnioskodawcą w sporach terytorialnych na Morzu Południowym. Kiedy u władzy był Benigno Aquino, Manila wygrała sprawę w międzynarodowym trybunale w Hadze. Orzeczono wówczas, że Chiny nie miały podstaw prawnych do większości swoich roszczeń na wodach.
Podczas wizyty w stolicy Chin w październiku prezydent Duterte powiedział Xi Jinpingow, przewodniczącemu Chińskiej Republiki Ludowej (odpowiednik prezydenta - red.): „Ameryka straciła. Teraz jesteśmy po waszej stronie”.
W piątek 7 kwietnia chińskie MSZ wyraziło zaniepokojenie oświadczeniem filipińskiego przywódcy. Pekin podkreślił, iż ma nadzieję, że Manila przestrzegać będzie dotychczasowych ustaleń w kwestiach przynależności terytorialnej morskich obszarów w regionie.