Początkowo media informowały o tym, że autobus Borussii Dortmund uczestniczył „w incydencie”, a do samej eksplozji doszło nieopodal pojazdu. Kilka minut po pierwszych doniesieniach na oficjalnym profilu klubu na Twitterze, potwierdzono, że do eksplozji bomby doszło w pobliżu pojazdu, po godz. 19, w okolicach ulic Wittbraucker i Schirmannweg w Dortmundzie. Klub poinformował też, że ranny został Marc Bartra – ma rozciętą rękę i trafił do szpitala. Zespół, będący ciągle w kontakcie z policją, uspokaja, że na razie nie ma przesłanek, by kibice zebrani na stadionie mieli się czego obawiać.
Niemiecka policja (piłkarze udawali się na mecz Ligi Mistrzów z Monaco na Westfalenstadion) jest już na miejscu zdarzenia. Po godz. 20.30 niemiecka policja poinformowała, że w pobliżu autobusu Borussii doszło do trzech eksplozji.
Tomasz Włodarczyk, dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, poinformował na Twitterze, że udało mu się skontaktować z Łukaszem Piszczkiem, Polakiem grającym w Borussii Dortmund. „Jak przejeżdżaliśmy, obok między autami a płotem wybuchła bomba. Wszystko ok. Bartra ma rozciętą rękę. W szpitalu” – tak odpisał Włodarczykowi Piszczek.
O godz. 20.30, zgodnie z zapowiedziami, podjęto decyzję o dalszych losach wtorkowego meczu. Po konsultacjach zdecydowano, że mecz zostanie przełożony na środę, na godz. 18.4.