W środę Węgry zostały skrytykowane ze względu na postępowanie uderzające w ufundowany przez George'a Sorosa Uniwersytet Środkowoeuropejski oraz brak zaangażowania w przyjmowanie migrantów. Podczas konferencji prasowej wiceszef KE Frans Timmermans poinformował, że mimo tych zastrzeżeń Komisja Europejska nie zdecydowała się na razie na uruchomienie wobec Węgier procedury ochrony praworządności, ponieważ Budapeszt – w przeciwieństwie do Warszawy – nie odmawia dialogu. Unijny urzędnik zaznaczył jednak, że jeśli dialog z premierem Viktorem Orbanem nie rozwieje obaw komisarzy, wówczas pod koniec maja może zapaść decyzja o rozpoczęciu procedury ochrony praworządności.
Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs, komentując słowa Timmermansa ocenił, że nacisk na Węgry w kwestii migracji związany jest z chęcią osiągnięcia przez Brukselę w drugiej połowie roku porozumienia ws. rozwiązywania kryzysu. Kovacs odniósł się też do budzącej wątpliwości KE kwestii nowelizacji prawa o uniwersytetach. Procedowane przepisy zakładają, że zagraniczna placówka wydająca dyplomy szkolnictwa wyższego mogłaby funkcjonować na Węgrzech tylko wtedy, gdy będzie dysponować międzypaństwową umową o wspieraniu jej pracy. Ponadto musiałaby posiadać kampus akademicki na terenie kraju oraz prowadzić kształcenie również w kraju pochodzenia.
Zdaniem KE zmiany proponowane przez węgierski rząd mogą sprawić, że uczelnie wyższe nie będą miały zagwarantowanego prawa do swobodnego funkcjonowania. W odpowiedzi na te zarzuty rzecznik węgierskiego rządu zaznaczył, że proces legislacyjny w tym zakresie został już zamknięty, ale nie oznacza to, że nie ma pola do dyskusji. Jak wskazał, konieczne jest jednak zaangażowanie wszystkich stron.