Jest to odpowiedź sędziów prowadzących tę sprawę na zasłanianie się przez Marine Le Pen immunitetem eurodeputowanej, dzięki któremu nie musi ona stawiać się na wezwanie. Już wcześniej zapowiadała, że w czasie kampanii wyborczej nie będzie odpowiadała na wezwania organów ścigania, ponieważ okres ten „nie sprzyja neutralności i klarowności działania wymiaru sprawiedliwości”. „Wygląda to na operację medialną, której celem jest zakłócenie kampanii prezydenckiej” – pisało natomiast w oświadczeniu szefostwo Frontu Narodowego.
Parlament Europejski stwierdził, że Le Pen w latach 2011-2012, jako lider FN wypłacała pracownikom pieniądze pochodzące ze środków unijnych. Liderka Frontu Narodowego, która jak wskazują sondaże, może dotrzeć do finału francuskich wyborów prezydenckich w maju, zaprzecza zarzutom oszustw i podkreśla, że nie zwróci pieniędzy. PE obciął już kandydatce na prezydenta uposażenie i poinformował, że połowa jej pensji i dodatki będą odbierane do momentu odzyskania źle wydanej kwoty. Służby podejrzewają, że Catherine Griset i ochroniarz Le Pen Thierry Legier byli opłacani z pieniędzy unijnych, które rzekomo przeznaczane miały być na miejsca pracy w Parlamencie Europejskim.