Podczas trwającego dwie i pół godziny starcia, Macron nazywał Le Pen niedoinformowaną, skorumpowaną, niebezpiecznie nacjonalistyczną i kłamczuchą, która „karmi Francję niedolą” i doprowadzi do wojny domowej w kraju. Z kolei Le Pen od początku debaty zwracała się do Macrona „panie ministrze”, aby przypomnieć, że był w rządzie niezbyt popularnego obecnego prezydenta Francoisa Hollande'a. Zarzucała mu także, że jest kandydatem dzikiej globalizacji, nazywała go zimnym, aroganckim i zepsutym. Stwierdziła, że jako „uśmiechnięty bankier” był w zmowie z islamistami i był gotów „zarżnąć Francję” na rzecz „wielkich interesów gospodarczych”.
Macron i Le Pen przerzucali się nawzajem oskarżeniem o traktowanie Francuzów, jak imbecylów. – Przepraszam madame Le Pen, Francja zasługuje na coś lepszego od ciebie – przekonywał Macron. Macron wielokrotnie wyśmiewał Le Pen za korzystanie z notatek i zarzucał „mówienie nonsensów”. Mimo, że Le Pen była pod presją, aby doprecyzować swoje polityczne propozycje, więcej czasu poświęciła na atakowanie Macrona oraz rządu, w którym był ministrem.
Ważnym tematem w trakcie debaty był terroryzm we Francji. Le Pen mówiła, że Makron wykazuje wobec islamskiego fundamentalizmu „pobłażliwą postawę” i nazwała go za słabym, aby mógł poradzić sobie z tym wyzwaniem. Macron odpowiedział, że wobec terroryzmu będzie bezkompromisowy i zaznaczył, że państw powinno poprawić kwestie społeczne, ponieważ wielu terrorystów urodziło się i wychowało we Francji. Według Macrona pomysły Le Pen, która chce m.in. zakazać symboli religijnych we wszystkich miejscach publicznych, podzielą Francje i doprowadzą do wojny domowej, na co tylko czekają terroryści. – Terroryści chcą, aby między nami były podziały – podkreślił, dodając, że Le Pen szerzy mowę nienawiści.
W kwestii Unii Europejskiej, kandydaci mają zupełnie różne poglądy. Le Pen chce przeprowadzenia we Francji referendum ws. wyjścia tego kraju z UE, natomiast Macron chce ściślejszej współpracy w Unii. – Francja będzie kierowana przez kobietę, ale będę to albo ja albo Merkel – stwierdziła Le Pen. – Euro jest walutą bankierów. To nie jest waluta ludowa – stwierdziła.
Kandydatka skrajnej prawicy kilka razy nazywała Macrona brutalnym i bezwstydnym miłośnikiem systemu, który wprowadził obecny prezydent Francois Hollande. Macron odpowiadał, że ona sama nie jest znana z finezji, jeśli chodzi o doświadczenie. – Jesteś prawdziwą dziedziczką nie tylko nazwiska, ale i 40 lat skrajnej prawicy – mówił.