W czwartek 1 czerwca o godzinie 15:00 waszyngtońskiego czasu (21:00 w Polsce) Donald Trump rozpoczął swoje przemówcie przed Białym Domem.
Zaznaczył, że „wypełniając swój uroczysty obowiązek ochrony Ameryki i jej obywateli, Stany Zjednoczone wycofają się z paryskiego porozumienia klimatycznego”. Argumentował, że porozumienie jest „zabójcze dla miejsc pracy” oraz zarzucił, że „dyskryminuje amerykańskich pracowników, pracodawców i podatników”, faworyzując tym samym Chiny czy Indie. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział jednocześnie „zupełnie nowe porozumienie na uczciwych wobec USA warunkach”. – Wycofujemy się. Zaczniemy renegocjować i zobaczymy, czy będzie lepsza umowa. Jeśli się uda, to świetnie. Jeśli nie, to też dobrze – stwierdził.
Agencja Reutera podkreśla, że Trump od dawna zapowiadał taki ruch, przypomina też wypowiedzi prezydenta USA, w których stwierdzał m.in., że globalne ocieplenie „to oszustwo”. Wspomniany jest też jego sprzeciw, który zgłosił podczas szczytu G7 (spotkanie głów siedmiu najbogatszych państw globu – red.), dotyczący właśnie polityki klimatycznej. Jak argumentował wówczas Trump „potrzebuje więcej czasu na zastanowienie się nad tą kwestią”. Zaraz po szczycie zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu ogłosi oświadczenie w tej sprawie.
Porozumienie klimatyczne, które przyjęło prawie 200 państw w Paryżu w 2015 roku, zobowiązuje kraje do walki z globalnym ociepleniem poprzez m.in. zmniejszanie emisji dwutlenku węgla oraz emisji spalin z innych paliw kopalnych. W przypadku Stanów Zjednoczonych, ten kraj zobowiązał się do zmniejszenia tej emisji o 26 punktów procentowych do 28 proc. w okresie od 2005 do 2025 roku.