Igor Dodon udzielił także w piątek wywiadu dla „Komsomoleskiej Prawdy”, w którym błędem nazwał podpisanie w 2014 roku porozumienia stowarzyszeniowego pomiędzy Mołdawią a Unią Europejską. Stwierdził, że jest ono korzystne dla Europy, jednak nie dla Mołdawii, dlatego też jego kraj nie powinien wchodzić do UE w obecnym kształcie.
– Moje stanowisko pozostało niezmienione, choć niektórzy mieli nadzieję, że jedno powiem w Moskwie, a drugie w Brukseli. Jeśli mam być szczery, zawsze uważałem, że podpisanie układu stowarzyszeniowego między Mołdawią a UE było błędem. Ruch ten korzystny był dla Europy, jednak nie dla Mołdawii – zaznaczył w wywiadzie.
– Nasze wewnętrzne siły polityczne potrzebowały tego porozumienia, aby podczas kampanii parlamentarnej udowodnić, że udało im się coś osiągnąć. Z ekonomicznego punktu widzenia jednak straciliśmy rosyjski rynek – podkreślił.
Prezydent przytoczył także dane, oświadczając, że eksport krajowy w latach 2015-2016 zmniejszył się o połowę. – Otworzyliśmy rynek na przepływ europejskich towarów, które jednak zabijają naszych producentów. Tysiące osób utraciło pracę, ludzie opuszczają kraj – argumentował dalej. – Dlatego porozumienie stowarzyszeniowe, a przynajmniej jego część ekonomiczna, zostanie przeanalizowane, kiedy będziemy mieć większość parlamentarną – poinformował.
Mołdawia podpisała porozumienie stowarzyszeniowe oraz kompleksową umowę o wolnym handlu z Unią Europejską w 2014 roku. Zgodnie z porozumieniem, kraj miał otworzyć swój rynek na europejskie towary. W odpowiedzi Rosja nałożyła cła na szereg mołdawskich produktów.
Dodon, który wygrał wybory prezydenckie w 2016 roku zapowiedział, że przeprowadzi krajowe referendum ws. rozwiązania umowy. Zaproponował także trójstronny format rozmów handlowych, obejmujący Unię Europejską, Mołdawię oraz Rosję.