Firma powstała w Kalifornii, a jej założyciel Jesse Karmazin podczas konferencji prasowej na początku czerwca poinformował, że zgłosiło się już około 100 osób chętnych do otrzymania transfuzji. Klientem Ambrosii może zostać każdy, kto ukończył 35 lat – z założenia jej działalność jest jednak nakierowana na starszych klientów. Za zabieg trzeba zapłacić niemałą kwotę – 8 tys. dolarów
Dawcami krwi zazwyczaj zostają nastolatkowie, a górny limit wieku to 25 lat. Firma zaopatruje się w bankach krwi, które sprzedają cenny surowiec także m.in. firmom farmaceutycznym. Prowadzi to do tego, że część dawców może być nawet nieświadoma, że ich krew nie ratuje życia, a przetaczana jest zupełnie zdrowym osobom, które w ten sposób chcą jedynie poprawić swoje samopoczucie.
Co więcej, Karmazin wyjaśnia, że jego firma nie twierdzi, że potrafi zatrzymać starzenie i nie obiecuje klientom takich efektów. Liczy za to, że dzięki setkom klientów jego naukowcy będą w stanie zbadać, czy transfuzje krwi są w stanie pomóc zwalczać negatywne skutki starzenia. Na razie twórca Ambrosii powołuje się na wyniki badań na myszach, które dowodzą, że podawanie im osocza wpływa na poprawę pamięci.