– Rozmawiałam z Jej Wysokością królową. Będę tworzyć nowy rząd, który zapewni pewność, stabilność i przeprowadzi Brytanię przez krytyczny czas. Rząd, który stworzę przeprowadzi kraj przez rozmowy w sprawie warunków Brexitu. Rozpoczną się one za 10 dni i będą realizacją woli brytyjskiego narodu, by wyprowadzić Zjednoczone Królestwo z Unii Europejskiej – powiedziała May.
Szefowa brytyjskiego rządu poinformowała, że partnerem koalicyjnym Partii Konserwatywnej będzie Demokratyczna Partia Unionistyczna (największa formacja polityczne Irlandii Północnej, która reprezentuje protestanckich lojalistów wobec Korony – red.). Według niepełnych wyników wyborów, torysi mogą liczyć na 317 miejsc w Izbie Gmin, podczas gdy DPU 12. Obie partie posiadają 329 przedstawicieli, podczas gdy większość w Izbie Gmin to 326 polityków.
„Bierzemy się do pracy”
Theresa May przyznała, że poza rozmowami z przedstawicielami Unii Europejskiej, jej rząd zamierza zrealizować zarysowany przez nią plan poszerzenie kompetencji policji i służb w celu przeciwdziałania terroryzmowi. – Dostarczymy obywatelom to za czym zagłosowali w czerwcu minionego roku, a teraz bierzemy się do pracy – zakończyła swoje przemówienie May.
Wyniki wyborów
Po podliczeniu głosów ze wszystkich okręgów, poza Kensington, sytuacja wygląda następująco: Partia Konserwatywna może w tej chwili liczyć na 317 mandatów (o 12 mniej, niż miała), Partia Pracy na 261 mandatów (+29 w porównaniu do poprzednich wyborów), szkoccy narodowcy mają na razie 35 miejsc, liberalni demokracji 12, a między pozostałe ugrupowania wyborcy podzielili 23 mandat. Powstała więc sytuacja nazywana przez politologów „zawieszonym parlamentem” – mówi się o niej, gdy żadna partia nie dysponuje większością mandatów w Izbie Gmin.
Powtórka z błędu
Przyspieszenie wyborów do parlamentu okazało się porażką Partii Konserwatywnej i jej szefowej Theresy May, która chciała zwiększyć swój stan posiadania w Izbie Gmin oraz umocnić pozycję, a w efekcie straciła samodzielną większość. To kolejne po ogłoszeniu decyzji o referendum ws. Brexitu tego typu pomyłka liderów torysów. Poprzednik May, David Cameron, w związku z wynikiem narodowego plebiscytu zrezygnował z pełnionego urzędu.
Skrócenie kadencji
Na skrócenie kadencji parlamentu zgodziły się zarówno Izba Gmin, jak i i Izba Lordów. Wniosek w tej sprawie zgłosiła 18 kwietnia premier Theresa May. Gdyby nie ten fakt, kierowana przez nią Partia Konserwatywna mogłaby rządzić Zjednoczonym Królestwem do 2020 roku z zachowaniem bezpiecznej większości (torysi mieli 331 z 650 mandatów w Izbie Gmin - red.). Jako powód przyspieszenia wyborów premier podawała obstrukcję negocjacji w sprawie umowy regulującej warunki Brexitu, czyli opuszczenia Unii Europejskiej przez Wyspiarzy.