W niedzielne popołudnie Theresa May przekazała kolegom z Partii Konserwatywnej swoje decyzje odnośnie obsady poszczególnych ministerstw. Z racji osłabionej pozycji po nieudanych przyspieszonych wyborach, premier nie przeprowadziła wielu z zapowiadanych zmian. Swoje stanowiska zachował minister Skarbu Philip Hammond, minister spraw zagranicznych Boris Johnson, minister obrony Michael Fallon i minister spraw wewnętrznych Amber Rudd. Ministrem ds. wyjścia z Unii Europejskiej pozostanie David Davis. Greg Clarke zachował swoje stanowisko jako minister ds. biznesu, energii i strategii przemysłowej, a Liam Fox ministra ds. handlu międzynarodowego.
Pierwszym sekretarzem stanu i de facto wiceministrem został Damian Green, proeuropejski polityk torysów, dotychczasowy minister ds. pracy i emerytur. Jego miejsce w resorcie zajął David Gauke. Ministrem środowiska został z kolei niedawny oponent Theresy May - Michael Gove, który należy do stronnictwa antyeuropejskiego w Partii Konserwatywnej. Tym samym gabinet brytyjskiej premier pokazuje, że partia stara się pogodzić zwaśnione odłamy i liczy na szeroką współpracę w trudnym momencie.
Gdyby nie zachłanność torysów i decyzja o rozpisaniu przedterminowych wyborów, partia ta mogłaby samodzielnie rządzić Wielką Brytanią do 2020 roku. W obecnej sytuacji nie ma ona większości, a politolodzy i media wróżą jej ciężkie czasy oraz rychłą „egzekucję” premier May. Ważną w tej sytuacji politycznej deklaracją może okazać się tweet Borisa Johnsona, typowanego do zastąpienia May na stanowisku premiera. Za pośrednictwem swojego konta na Twitterze poinformował on o pełnym poparciu dla koleżanki z partii.
Oficjalne wyniki wyborów
Po przeliczeniu głosów we wszystkich 650 okręgach jednomandatowych, okazało się, że rządzący od 2010 roku Wielką Brytanią torysi uzyskali 318 mandatów, czyli o 13 mniej niż w poprzednich wyborach w 2015 roku. Z kolei opozycyjna Partia Pracy zdobyła ich 262, tj. o 30 więcej niż w 2015 roku. Tym samym żadne z ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości 326 mandatów, co pozwoliłoby na samodzielne rządy.
Szkocka Partia Narodowa zdobyła 35 mandatów, Liberalni Demokraci - 12, Demokratyczna Partia Unionistyczna - 10, a pozostałym ugrupowaniom przypadło 13.
Czytaj też:
Kolejne wybory w Wielkiej Brytanii? Jeremy Corbyn przyznaje: Bardzo możliwe, że do tego dojdzie