Podczas rozruchów w nocy z piątku na sobotę lewicowi ekstremiści zdemolowali i splądrowali sklepy w jednej z dzielnic Hamburga. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla aktów agresji, grabieży, ataków na policjantów. Temu, kto działa w taki sposób, nie chodzi o krytykę polityczną, czy lepsze życie na ziemi – podsumowała kanclerz. – Kto działa w taki sposób, stawia się poza naszą wspólnotą demokratyczną – zaznaczyła.
Czytaj też:
Koniec szczytu G20. Kompromis w sprawie handlu, brak jedności w kwestii klimatu
„Piekło” w Hamburgu
„Welcome to hell” - „Witamy w piekle” – pod takim hasłem w czasie szczytu G20 protestowali antyglobaliści, których miało przyjechać do Hamburga nawet 100 tysięcy. Niespokojnie było od czwartku, a w nocy z piątku na sobotę użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protestujących. Rannych jest już niemal 200 funkcjonariuszy. Wcześniej w ciągu dnia agresywni aktywiści próbowali przejąć kontrolę nad kolejnymi ulicami, budując i podpalając barykady. Przed południem policja przypuściła szturm na dzielnicę Schanzenviertel. Protestujący podpalali samochody, wybijali okna w bankach, łupili sklepy, rzucali kostką brukową i innymi przedmiotami w funkcjonariuszy. Najnowszy bilans mówi o 197 policjantach rannych w czasie dwudniowych zamieszek. Rzecznik policji z Hamburga poinformował o dziesiątkach zatrzymanych. Do aresztu trafiło już 19 osób.
Czytaj też:
Płonące auta, zdemolowane sklepy, 200 rannych policjantów. Starcia na ulicach Hamburga