W Hamburgu w nocy z soboty na niedzielę ponownie doszło do interwencji policji przeciwko awanturującym się chuliganom. W dzielnicy Schanzenviertel wznoszone są barykady, doszło też do plądrowania sklepów - podały niemieckie media. Na placu Pferdemarkt, jednym z centralnych punktów dzielnicy, agresywny tłum obrzucił policjantów kamieniami i butelkami. Funkcjonariusze ostrzeliwani byli też metalowymi kulkami z procy. Policja skierowała do akcji armatki wodne, by rozpędzić liczące kilkaset osób zgromadzenie.
Galeria:
Krajobraz jak po bitwie w Hamburgu po szczycie G20
Do zamieszek w mieście, które gościło szczyt G20 na zakończenie spotkania przywódców odniosła się kanclerz Angela Merkel. Podczas rozruchów w nocy z piątku na sobotę lewicowi ekstremiści zdemolowali i splądrowali sklepy w jednej z dzielnic Hamburga, co skomentowała szefowa niemieckiego rządu. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla aktów agresji, grabieży, ataków na policjantów. Temu, kto działa w taki sposób, nie chodzi o krytykę polityczną, czy lepsze życie na ziemi – mówiła kanclerz. – Kto działa w taki sposób, stawia się poza naszą wspólnotą demokratyczną – zaznaczyła.
Czytaj też:
Ostre słowa Merkel po G20. „Kto działa w taki sposób, stawia się poza naszą wspólnotą demokratyczną”
„Piekło” w Hamburgu
„Welcome to hell” - „Witamy w piekle” – pod takim hasłem w czasie szczytu G20 protestowali antyglobaliści, których miało przyjechać do Hamburga nawet 100 tysięcy. Niespokojnie było od czwartku, a w nocy z piątku na sobotę użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protestujących. Rannych zostało łącznie ponad 200 funkcjonariuszy. Duże zniszczenia ponieśli właściciele lokali i sklepów, które demolowano.