Z informacji podanych przez „Bild” wynika, że hamburska policja zatrzymała w sumie 186 osób, w tym: 132 obywateli Niemiec, siedmiu Włochów, ośmiu Francuzów, pięciu Szwajcarów, czterech Rosjan, czterech Turków, jednego obywatela Austrii, dwóch Hiszpanów, dwóch Portugalczyków, dwóch obywateli Holandii i trzech Polaków. Policja informuje, że trzech zatrzymanych podejrzanych jest o dokonanie czynów karalnych, natomiast wobec jednej osoby zastosowano areszt prewencyjny.
„Welcome to hell” - „Witamy w piekle” – pod takim hasłem w czasie szczytu G20 protestowali antyglobaliści, których miało przyjechać do Hamburga nawet 100 tysięcy. Niespokojnie było od czwartku, a w nocy z piątku na sobotę użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protestujących. Rannych zostało łącznie ponad 200 funkcjonariuszy. Duże zniszczenia ponieśli właściciele lokali i sklepów, które demolowano.
Galeria:
Krajobraz jak po bitwie w Hamburgu po szczycie G20
Do zamieszek w mieście, które gościło szczyt G20 na zakończenie spotkania przywódców odniosła się kanclerz Angela Merkel. Podczas rozruchów w nocy z piątku na sobotę lewicowi ekstremiści zdemolowali i splądrowali sklepy w jednej z dzielnic Hamburga, co skomentowała szefowa niemieckiego rządu. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla aktów agresji, grabieży, ataków na policjantów. Temu, kto działa w taki sposób, nie chodzi o krytykę polityczną, czy lepsze życie na ziemi – mówiła kanclerz. – Kto działa w taki sposób, stawia się poza naszą wspólnotą demokratyczną – zaznaczyła.
Czytaj też:
Ostre słowa Merkel po G20. „Kto działa w taki sposób, stawia się poza naszą wspólnotą demokratyczną”