Kryzys zadłużeniowy w Grecji wybuchł w 2009 roku, choć należy stwierdzić, że był efektem kilku dekad błędnej polityki nadmiernych wydatków, a także ukrywania przed Brukselą prawdziwych wskaźników dotyczących greckiej gospodarki. Gdy sprawa wyszła na jaw, agencje ratingowe zaczęły obniżać rating kredytowy śródziemnomorskiego kraju, co zapoczątkowało wycofywanie aktywów obywateli z banków oraz niechęć rynku finansowego do zakupu greckich obligacji. Kolejne miesiące przynosiły dane o spadającym PKB Grecji i jej rosnącym zadłużeniu.
Trojka na pomoc
W takiej sytuacji na pomoc Grecji ruszyła Unii Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Skupione w tzw. trojce Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i MFW wypłaciły Grecji łącznie 240 miliardów euro pomocy. Część tej kwoty to środki udzielone przez Niemcy - kredyty oraz środki, za które zakupione zostały greckie obligacje.
Berlin po zysk
Jak się jednak okazało, pomoc nie była bezinteresowna. W ciągu niemal 10 lat Berlin zarobił 1,34 miliarda euro na odsetkach od udzielonej pomocy. Przyznał to minister finansów Wolfgang Schauble podczas postępowania sprawdzającego, które wszczęto na wniosek Partii Zielonych. – Być może to legalne, by zarabiać na kryzysie w Grecji, ale z moralnego punktu widzenia nie jest to właściwe i nie ma nic wspólnego z solidarnością – stwierdził w rozmowie z „Süddeutsche Zeitung” Sven-Christian Kindler z Partii Zielonych.