Maszyna S7 rosyjskich linii lotniczych z rosyjską delegacją na pokładzie wylądowała ostatecznie w Mińsku. „Rumuńskie władze naraziły na niebezpieczeństwo życie pasażerów rejsowego samolotu S7, kobiet i dzieci. Paliwa lotniczego starczyło do Mińska. Czekajcie na odpowiedź, gady” – skomentował na Twitterze Dmitrij Rogozin.
TASS informuje, że wicepremier Rosji stwierdził też, że za odmową wlotu na teren Rumunii stoi "Zachód", który miał czynić trudności ze względu na fakt, że rosyjska delegacja zmierzała na spotkanie z prezydentem Mołdawii Igorem Dodonem w Kiszyniowie. Polityk znany jest ze swoich prorosyjskich sympatii. „To, co dzieje się w naszych stosunkach z Zachodem (a nikt inny, tylko Zachód jest odpowiedzialny za te prowokacje rumuńsko-mołdawskie) jest obiektywne i nieuchronne. I ta walka będzie się tylko pogłębiać” – ocenił wicepremier na Facebooku.
Kapitan samolotu oświadczył, że maszyna nie mogła lądować zgodnie z planem „w związku z zamknięciem przestrzeni powietrznej nad terytorium Rumunii”. Informację o odmowie przelotu potwierdziło MSZ Rumunii. W komunikacie wyjaśniono, że była ona spowodowana znalezieniem się na pokładzie osób objętych unijnymi sankcjami w związku z wydarzeniami na Ukrainie