Decyzję o zamknięciu programu dozbrajania opozycji w Syrii ogłoszono pod koniec lipca. Według „Washington Post”, została ona podjęta po spotkaniu Donalda Trumpa z szefem CIA Mikem Pompeo i doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego generałem Herbertem McMasterem. Konserwatywny „The Weekly Standard” twierdzi jednak, że największy wpływ na Trumpa miało obejrzenie filmu z egzekucji przeprowadzonej na syryjskim chłopcu. Brutalne nagranie z 2015 roku pokazuje obcięcie dziecku głowy oraz zatknięcie jej na nożu. Zbrodni mieli dokonać rebelianci zwalczający reżim al-Asada.
„Prezydent Trump po obejrzeniu wideo natychmiast zażądał od amerykańskiego wywiadu wyjaśnienia, dlaczego zdolni do popełnia takiej odrażającej zbrodni ekstremiści z Ruchu Nour al-Din al-Zenki, związanego z główną organizacją zbrojną syryjskiej opozycji, Wolną Armią Syrii, otrzymują amerykańską pomoc materialną” – powiedział w „The Weekly Standard”, powołując się na anonimowe źródła, Thomas Joscelyn, ekspert Foundation for Defense of Democracy.
Joscelyn przyznawał także rację przeciwnikom Trumpa, zwracającym uwagę na fakt, iż wycofanie pomocy z pewnością podoba się Rosji. Dodawał jednak, że skuteczność pomocy CIA można było poddawać w wątpliwość. Zakończenie programu CIA nie ma jednak wpływu na działania Pentagonu, który nadal wspiera syryjskich rebeliantów w starciach z Państwem Islamskim.