Korea Północna zagroziła atakiem rakietowym na zamieszkaną przez 160 tys. ludzi wyspę na Pacyfiku, która stanowi terytorium zależne Stanów Zjednoczonych. Na Wyspie Guam zlokalizowane są także bazy lotnictwa i marynarki wojennej USA. Groźby przedstawiła północnokoreańska agencja prasowa. W komunikacie podkreślono, że atak zależy od wyłącznej woli przywódcy kraju Kim Dzong Una.
Co niepokoi w deklaracjach Pjongjangu najbardziej, to fakt, że zaledwie kilka godzin przed komunikatem prezydent USA Donald Trump wyraźnie przestrzegał: "Radzę Korei Północnej, by nie groziła więcej Stanom Zjednoczonym, bo inaczej spotka się z ogniem i furią jakich świat nigdy nie widział". Tym samym Koreańczycy z Północy wysłali światu jasny sygnał, że za nic mają słowa prezydenta USA i nie liczą się z konsekwencjami. Postawili także Donalda Trumpa w trudnej sytuacji.
Jak zachowa się teraz prezydent Stanów Zjednoczonych i czy spełni swoją groźbę? Z ostatniego sondażu CNN wynika, że aż połowa Amerykanów chce ataku na Koreę Północną.