Wypadek księżnej Diany i jej ochroniarza został zaplanowany przez służby? Na jaw wychodzą nowe informacje

Wypadek księżnej Diany i jej ochroniarza został zaplanowany przez służby? Na jaw wychodzą nowe informacje

Księżna Diana
Księżna Diana Źródło: Newspix.pl / fot. ZUMA
Mimo tego, że od śmierci księżnej Diany minęło blisko 20 lat, „królowa ludzkich serc” nadal budzi wiele emocji. Diana budziła bowiem zainteresowanie nie tylko Brytyjczyków, ale również ludzi na całym świecie.

Po tragicznym wypadku, w którym zginęła księżna, pojawiło się wiele teorii dotyczących okoliczności tego, co wydarzyło się pod koniec sierpnia 1997 roku. Dziennik „The Independent” przywołał relację byłego szpiega Alana McGregora, według którego Diana została zamordowana.
Z relacji McGregora wynika, że w trakcie podróży księżnej nie dochowano norm bezpieczeństwa. Według byłego szpiega, samochód, którym podróżowała księżna został podstawiony przez jednego z pracowników hotelu, podczas gdy zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, jest za to odpowiedzialny członek ochrony. Według McGregora samochód został zabrany z publicznego parkingu, na którym stał wcześniej, a uchybienia te mogą wskazywać na celowe działanie.

Dziennikarze „The Independent” dotarli również do kierowcy, który prowadził auto, które uczestniczyło w wypadku, do którego doszło w 1987 roku. W wyniku zdarzenia zginął Barry Mannakee, ochroniarz księżnej Diany. Brytyjskie media twierdziły, że był on wielką miłością księżnej.
Na temat śmierci ochroniarza również pojawiło się wiele spiskowych teorii. Spekulowano, że wypadek, w którym zginął Mannakee nie był przypadkowy. Pojawiły się teorie, że cała sekwencja zdarzeń została szczegółowo zaplanowana, aby śledczy nie doszukali się intrygi.

Za tajemniczym wypadkiem w północno-wschodnim Londynie miały stać służby brytyjskiej monarchii, która nie chciała dopuścić do tego, aby romans księżnej ujrzał światło dzienne. Kierowca, do którego dotarli dziennikarze twierdzi jednak, że teorie o spisku są całkowicie nieuzasadnione,a Mannakee zginął w tragicznym wypadku. W rozmowie z mediami przyznaje jednak, że jego pamięć szwankuje.

Mężczyzna, który nie zgodził się na ujawnienie swojej tożsamości opowiadał, że gdy zobaczył, iż jego auto brało udział w wypadku z udziałem osoby związanej z rodziną królewską zrobiło mu się słabo. Kierowca, który był wówczas studentem odpiera zarzuty jakoby był w jakikolwiek sposób związany ze służbami. Tłumaczy, że przez całe życie był lekarzem, a feralnego dnia spieszył się do domu, ponieważ chciał obejrzeć mecz.

Źródło: The Independent