Rita Katz, współzałożycielka agencji Site Intelligence Group, ekspertka ds. terroryzmu, zaraz po tym, jak pojawiły się pierwsze informacje na temat wydarzeń z centrum Barcelony na ulicy La Rambla, gdzie van wjechał w przechodniów, zauważyła, że choć jeszcze nie można pisać o akcie terroru, to incydent przypomina jej inne ataki inspirowane przez tzw. Państwo Islamskie. Kilkanaście minut później hiszpańska policja potwierdziła, że ma do czynienia z zamachem terrorystycznym.
Zaraz potem Katz szybko sprawdziła, co dzieje się na kanałach społecznościowych, z których korzystają dżihadyści z Daesh. Jak się okazało, konta powiązane z tzw. Państwem Islamskim zaczęły świętować zamach w Barcelonie. Katz zauważyła, że w podobny sposób „dżihadystyczna sieć” zareagowała po zamachach w Manchesterze. Wśród tweetów i wpisów na ten temat pojawiały się pochwały, zdjęcia z centrum Barcelony, a także poprzednie ostrzeżenia i groźby, jakie dżihadyści kierowali w kierunku Hiszpanii.
Po jakimś czasie Katz dodała kolejny wpis, w którym wskazała, że atak w Barcelonie nastąpił dwa tygodnie po tym, jak w mediach tzw. Państwa Islamskiego pojawiły się zapowiedzi „odbicia Al-Andalus” (Al Andalus to nazwa arabska, Andaluzja – europejska, kraina mieszcząca się na południu Półwyspu Iberyjskiego, która przez kilka stuleci była pod władaniem Arabów; co więcej Al-Andalus to dla części Arabów określenie dla całej Hiszpanii). W tych wpisach pojawiały się także apele o „natychmiastowy atak”. Mimo tych wielu przesłanek Rita Katz podkreśliła, że ciężko jest ocenić, czy wymienione przez nią wydarzenia i akcje, mogą mieć związek z atakiem. Co więcej, mimo wielu przesłanek, wciąż nie pojawiła się oficjalna informacja ze strony Daesh, że to ono stoi za atakiem w Hiszpanii.
twitterCzytaj też:
Zamach terrorystyczny w Barcelonie. Nowe informacje o liczbie ofiar, policja podsumowuje dotychczasowe ustalenia