Dwuletni Nemo to mieszaniec labradora i gryfona. Do tej pory pies mieszkał w schronisku Towarzystwa Ochrony Zwierząt. Kiedy prezydent ujawnił, jak wabi się jego nowy przyjaciel, dziennikarze dopytywali się, skąd taki, a nie inny wybór imienia dla czworonoga. Francuski przywódca przyznał, że darzy szczególnym sentymentem powieść Juliusza Verne'a „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi”, dlatego też postanowił nazwać psa na cześć słynnego kapitana Nemo.
Po II wojnie światowej każdy z francuskich prezydentów miał psa, który mieszkał w Pałacu Elizejskim. Francuscy przywódcy najczęściej wybierali właśnie labradory. Poprzedni prezydent, Francois Hollande również wybrał psa tej rasy. Suczkę Philae otrzymał w prezencie od francuskich kombatantów w 2014 roku. Po zakończeniu kadencji, Hollande zabrał psa ze sobą. Krytycy Emmanuela Macrona twierdzą, że przygarnięcie przez parę prezydencką psa ze schroniska ma wpłynąć na poprawę wizerunku francuskiego przywódcy. Wyniki ostatnich sondaży wskazują bowiem na spadek popularności prezydenta wśród Francuzów.