Od kilku dni zagraniczne media relacjonują wydarzenia m.in. z Houston, gdzie najpierw uderzył huragan Harvey, a później miasto zaczęło zmagania z ciągłym deszczem, który spowodował powódź. W wyniku huraganu Harvey i późniejszej powodzi na terenie Stanów Zjednoczonych zginęło co najmniej 14 osób.
Mniej więcej w tym samym czasie podobny kataklizm nawiedził kraje Wschodu: Bangladesz, Indie i Nepal. Mieszkańcy tych państw od kilku dni zmagają się z ogromnymi deszczami monsunowymi, które doprowadziły do serii powodzi, a także osunięć ziemi. Jak opisuje „The Telegraph”, zniszczone zostały drogi, linie wysokiego napięcia, dziesiątki tysięcy domów i ogromne połacie ziemi uprawnej. Największe powodzie wystąpiły na pograniczu Nepalu i Indii (na południe od nepalskiego Katmandu, i na północ od indyjskiego Varanasi) oraz w północno-wschodniej części Indii (przy granicy z Bangladeszem) oraz na północ on Dhaki (stolicy Bangladeszu).
W sieci pojawiły się także zdjęcia z zalanego wodą Mumbaju (Bombaju), do którego także dotarły ulewne deszcze, a woda sięgała w kilku miejscach nawet półtora metra. W środę władze miasta, będącego jednym z największych finansowych ośrodków państwa, zdecydowały o ewakuacji ludzi. Zamknięte są stacje pociągów, a wysoka woda sprawiła, że niektórzy mieszkańcy nie mogą dostać się do swoich aut.
– Silne deszcze, powódź, to wszystko utrudnia nam prowadzenie akcji czy niesienie pomocy. Nawet my utknęliśmy – mówił w rozmowie z agencją Reutera Amitesh Kumar, jeden z wyższych komisarzy miejscowej policji. W związku z powodzią pojawił się hasztag: #MumbaiRains, wraz z którym publikowane są treści związane z deszczami nawiedzającymi Mumbaj. Lokalne władze twierdzą, że deszcze są najsilniejsze od 2005 roku.
Jak na razie, w wyniku powodzi w Bangladeszu, Nepalu i Indiach zginęło ponad 1200 osób.