– Ponieważ zostaliśmy prawdopodobnie trzecią siłą, przyszły rząd federalny – niezależnie od tego, kto go utworzy – musi się nastawić na ciężkie czasy. Będziemy na niego polować. Będziemy polować na panią Merkel i innych. Odbierzemy sobie nasz kraj i nasz naród – zapowiadał Alexander Gauland, lider antyimigranckiej partii AfD (Alternatywa dla Niemiec).
Prawicowa, nacjonalistyczna AfD w niedzielnych wyborach uzyskała 13,3 proc. głosów, co daje jej 87 deputowanych do Bundestagu. To kapitał zbudowany m.in. na antyimigranckiej retoryce i zapowiedziach powołania komisji śledczej do zbadania przyczyn decyzji kanclerz Merkel o otwarciu niemieckich granic dla uchodźców w 2015 roku.
Schulz murem przeciw prawicy
Blokowanie poczynań AfD w Bundestagu zapowiedział już lider SPD Martin Schulz. – Szczególnie dołująca jest dla nas siła AfD. Po raz pierwszy spotykamy się z taką sytuacją i żaden demokrata nie może się z tym pogodzić. Przyjęcie ponad miliona uchodźców wciąż dzieli nasz kraj, jest to jednak czyn wynikający ze współczucia – mówił tuż po ogłoszeniu pierwszych wyników exit poll. – Jesteśmy murem przeciwko prawicy – zapewniał.
Czytaj też:
Partia Schulza przechodzi do opozycji, ale zaznacza: Jesteśmy murem przeciwko prawicyCzytaj też:
W Niemczech zamknięto lokale wyborcze. Według exit polls, AfD wchodzi do Bundestagu