Wojskowi z Sojuszu Północnoatlantyckiego ustalili, że Rosja przeprowadziła akcję, której celem miało być zdobycie informacji operacyjnych, m.in. o położeniu wojsk. Rosyjski wywiad miał posłużyć się smartfonami żołnierzy. Urządzenia zostały przechwycone, znikały z nich dane i śledzono ich lokalizację. Dane przechowywane w smartfonach, według ustaleń NATO są przechwytywane przez Rosjan przy użyciu przenośnych anten i dronów.
„Wall Street Journal” przypomina o incydencie, do którego doszło latem 2017 r. Pułkownik Christopher L’Heureux, dowódca bazy NATO w Polsce stracił swojego iPhone’a w czasie powrotu z poligonu. Urządzenie zostało skradzione i potwierdzono, że użytkownik posługujący się rosyjskim adresem IP próbował złamać jego zabezpieczenia. Kiedy próbowano namierzyć iPhone’a okazało się, że ktoś korzysta z niego w centrum Moskwy. L’Heureux na łamach amerykańskiej gazety przekonywał również, że od dłuższego czasu śledzono jego lokalizację. Miało chodzić nie tylko o niego, ale o sześciu innych żołnierzy. „Wall Street Journal” podaje, że hakerzy uzyskali dostęp do ich urządzeń, dostali się do kont na Facebooku i próbowali zastraszać. Wiadomo o co najmniej dwóch takich przypadkach.
Pierwszy z nich miał miejsce na Łotwie. Do żołnierza, który po służbie stał w kolejce do wejścia na teren imprezy sportowej, podszedł nieznany mężczyzna i zaczął wymieniać szczegóły z jego życia, np. informacje o członkach rodziny. Do podobnej sytuacji doszło w polskim pociągu, którym podróżował amerykański żołnierz. Nieznani mężczyźni, którzy zaczepili wojskowych to prawdopodobnie rosyjscy agenci.
Eksperci zajmujący się cyberbezpieczeństwem podkreślają, że Rosja stara się monitorować zaangażowanie oddziałów w nowych bazach NATO, aby sprawdzić, czy jestem tam więcej żołnierzy, niż oficjalnie podano.