To pierwszy od 1978 roku, tj. od przyjęcia hiszpańskiej konstytucji, przypadek uruchamiania artykułu 155. ustawy zasadniczej. Powodem jest odpowiedź Carlesa Puigdemonta, wystosowana do premiera Hiszpanii na postawione ultimatum. Mariano Rajoy domagał się jasnej deklaracji: czy Puigdemont ogłosił we wtorek 10 października niepodległość, czy też tego nie zrobił. Szef katalońskiego rządu oświadczył, że parlament regionalny może głosować za formalnym oświadczeniem o niepodległości z Hiszpanii, jeśli rząd centralny nie zdecyduje się na rozmowy.
O co chodzi w art. 155. konstytucji Hiszpanii?
Przepis ten dotyczy zawieszenia autonomii zbuntowanego regionu, przejęcia kontroli nad jego organami politycznymi oraz administracją. Oznaczałoby to najprawdopodobniej siłowe rozwiązanie konfliktu, którego największą eskalację obserwowaliśmy do tej pory na początku miesiąca. Wtedy to, podczas nieuznawanego przez Hiszpanię referendum niepodległościowego, krajowe siły policji oraz Guardia Civil brutalnie stłumiły pokojowe demonstracje Katalończyków i uniemożliwiły wielu mieszkańcom spokojne oddawanie głosów.
Nieuznawane referendum
Za niepodległością Katalonii w październikowym referendum opowiedziało się 90,9 procent z 2,26 mln osób, które wzięły w nim udział. Przeciwnych było 7,87 procent, czyli około 176 tysięcy Katalończyków. Te wyniki zdaniem wielu komentatorów mogą posłużyć politykom regionu do ogłoszenia niepodległości, a pierwsza ku temu okazja ma miejsce już we wtorek 10 października. O dużym prawdopodobieństwie takiego rozwiązania świadczy rekordowo liczna obecność przedstawicieli mediów na posiedzeniu parlamentu – ma to być ponad tysiąc dziennikarzy z 400 redakcji.
Problem w tym, że władze w Madrycie nie uznały wyników plebiscytu niepodległościowego, a jeszcze w jego trakcie wysyłały funkcjonariuszy policji oraz Guardia Civil do likwidowania lokali wyborczych i pacyfikowania niepodległościowych demonstracji. Także teraz duże siły policji pojawiły się w otoczeniu parlamentu autonomicznego regionu Katalonii, nad miastem krążą helikoptery. O tym, że Hiszpania przygotowuje się na siłowy scenariusz, można wnioskować także z zapowiedzi premiera Mariano Rajoya. Wielokrotnie zapewniał on, że nie zaakceptuje dążenia Katalończyków do autonomii i podejmie wszelkie konieczne działania do zachowania jedności kraju.