Jennifer Appel i Tasha Fuiaba wypłynęły w maju z Hawajów na Tahiti. Po tym, jak znalazły się na otwartym oceanie, doszło do załamania pogody, a w ich łodzi zepsuł się silnik. Dwa miesiące później, gdy Amerykanki straciły nadzieję, że dotrą do wyspy, zaczęły codziennie wzywać pomoc. US Navy wyjaśnia jednak, że były zbyt daleko od jakichkolwiek innych jednostek, by sygnał mógł zostać odebrany.
Galeria:
Dwie Amerykanki uratowane przez US Navy
Przełom nastąpił 24 października, gdy na dryfującą łódź natknął się tajwański okręt rybacki. Kobiety znajdowały się wówczas około 1500 km na południowy wschód od Japonii. Rybacy wezwali na pomoc amerykańską marynarkę, a żołnierze uratowali Jennifer Appel i Tashę Fuiabę. Co ciekawe, kobietom na łodzi towarzyszyły ich psy, którym również udało się przeżyć niespodziewanie długą podróż. – Jestem wdzięczna (US Navy - red.) za służbę krajowi. Uratowali nam życie. Gdy zobaczyłyśmy okręt na horyzoncie, na naszych twarzach zagościły ogromne uśmiechy, poczułyśmy ulgę – komentowała Appel.
Kobiety przetrwały dzięki suchemu prowiantowi, jaki miały na łodzi. Przed wypłynięciem zaopatrzyły się w ryż, makarony i inną żywność, której ilość była wystarczająca na przeżycie przez rok. Amerykanki piły wodę oczyszczaną za pomocą filtra.