To już trzeci raz kiedy Silvio Berlusconi jest przesłuchiwany w sprawie związku z atakami bombowymi. Poprzednie zarzuty stawiane byłemu premierowi Włoch zostały oddalone z braku dowodów.
Do sprawy postanowiono wrócić, po wysłuchaniu nagrania z celi więziennej mafijnego bossa Giuseppe Gravianiego, odsiadującego wyrok w więzieniu Ascoli Piceno. Rok temu miał on w rozmowie ze współwięźniem wyznać, że medialny magnat osobiście kazał mu dokonać zbrodni. Ataki najprawdopodobniej były zemstą za aresztowanie ówczesnego szefa Cosa Nostry, Salvatore Riny, oraz wprowadzenie surowych przepisów w walce z mafią.
Graviano odsiaduje dożywocie za dokonanie zamachów z 1993 roku oraz zamordowanie dwóch sędziów i księdza, zwalczających działania organizacji mafijnych. Według niego, atak wywołałby w kraju napięcie, co pozwoliłoby Berlusconiemu odnieść zwycięstwo w wyborach parlamentarnych z 1994 roku. Prawą ręką w kontaktach byłego premiera z mafią miał być jego bliski współpracownik Marcello Dell'Utri, skazany w 2014 roku na siedem lat więzienia.
Niccolo Ghedini, prawnik Berlusconiego, skomentował sprawę jako „kolejne śledztwo, które zakończy się tak jak poprzednie, ponieważ nie ma tu żadnego nowego elementu i nie ma to nic wspólnego z Berlusconim”.