Światowa Organizacja Zdrowia podała, że dżumą dotkniętych zostało około 2267 osób. Jeszcze w zeszły piątek były to 2203 przypadki. Międzynarodowa pomoc humanitarna desperacko walczy o to, aby powstrzymać kryzys, który opisany został, jako „największy wybuch choroby od 50 lat”. Obecnie dżumą zakażeni są ludzie z 10 krajów afrykańskich.
Eksperci zaznaczają, że lekarze i pielęgniarki niedługo mogą nie być w stanie pomagać chorym, ponieważ jeżeli oni sami zostaną zakażeni dżumą spowoduje to, że choroba wymknie się spod kontroli i zagrozi całemu światu. Ponadto podkreślono, że leczenie może być coraz trudniejsze, gdyż bakterie stają się odporne na antybiotyki, ponieważ personel medyczny gorączkowo przepisuje leki, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.
Dr Derek Gatherer z Uniwersytetu w Lancaster poinformował, że śmiertelna epidemia dżumy na Madagaskarze przyczynić się może do wybuchu epidemii polio, gdyż pracownicy medyczni są tak zajęci zwalczaniem zakażeń, że zapomną o ogólnokrajowych wysiłkach na rzecz zapobiegania choroby Heinego-Medina. – Jeżeli madagaskarska służba zdrowia pęka w szwach, zmagając się z dżumą, realizacja programu szczepień przeciwko polio, będzie wielkim wyzwaniem – zaznaczył.
Profesor Allen Cheng, ekspert w dziedzinie chorób zakaźnych na Uniwersytecie Monash z kolei zwraca uwagę na to, że mamy do czynienia ze „szczególną” epidemią, gdyż jest ona powszechna w środowisku naturalnym zwierząt, np. gryzoni, która jest poza strefą wpływów człowieka.
Według amerykańskiego Centre for Disease Control (CDC), od 1990 r. do 2012 r. w USA zarejestrowano 1006 przypadków dżumy u ludzi.
Szacuje się, że latach 1347-1352 dżuma zwana „czarną śmiercią” zabiła od 30 do 50 procent ludności Europy.