W piątek 1 grudnia paryski sąd postawił trzem mężczyznom zarzuty finansowania tzw. Państwa Islamskiego w Syrii. To członkowie zarządu cementowego potentata, firmy Lafarge. W latach 2008-20014 mieli oni porozumieć się z dowódcami Daesh w zakresie handlowej współpracy. Europejczycy kupowali od dżihadystów ropę naftową i dostarczali im pieniądze w określonych walutach. W zamian mogli liczyć na niższe ceny surowca i przede wszystkim bezpieczeństwo w rejonie bliskim działań wojennych. Zakłady produkcyjne firmy znajdowały się w odległości 150 kilometrów na północny-wschód od Aleppo, gdzie toczyły się jedne z najostrzejszy walk tej wojny.
Jednym z zarzutów postawionych chciwym biznesmenom jest narażenie życia swoich pracowników. Pomimo porozumienia z Lafarge, dżihadyści często atakowali syryjskich pracowników firmy. Prokuratura w Paryżu podkreśla, że francusko-szwajcarski koncern nie zaprzestał swojej ryzykownej działalności nawet po 2014 roku, kiedy Państwo Islamskie utworzyło na terenie syrii kalifat.
Zobacz też:
Czytaj też:
Kto finansuje islamistów w EuropieCzytaj też:
Polska finansuje działalność IS? Kukiz'15 domaga się wyjaśnień od MSZ i premier SzydłoCzytaj też:
Putin: Państwo Islamskie finansowane z 40 krajów. Zamieszani niektórzy członkowie G20Czytaj też:
Miliardy dżihadystów. Skąd Państwo Islamskie bierze pieniądze?Czytaj też:
Przekazali siostrzeńcowi 200 funtów. Staną przed sądem za wspieranie terroryzmu