Kobieta imieniem Lee Jeong Hwa, którą NBC uczyniło jedną z bohaterek swojego artykułu, opowiada o obawach o członków rodziny, którzy pozostali w państwie Kim Dzong Una. Po niej samej widać efekty ubogiej diety i narażenia na wysokie promieniowanie – Koreanka kuli się z powodu ustawicznego bólu, ma szarą cerę i przygaszone oczy. Jak twierdzi, jeszcze gorszego losu doświadczają ci, którym nie udało się zbiec z kraju.
– Tak wiele osób umarło z powodu czegoś, co zaczęliśmy nazywać chorobą widmo – mówi kobieta. – Myśleliśmy, ze oni umierali, bo byli biedni i jedli ubogo. Teraz wiemy, że powodem była radiacja – tłumaczy. Kobieta po ponownej próbie uciekła w 2010 roku z reżimu Kim Dzong Una. Wcześniej mieszkała w rejonie bazy wojskowej Punggye-ri, gdzie przeprowadzane są testy jądrowe. Rozmowa z nią została zarejestrowana w siedzibie organizacji pozarządowej SAND w Seulu.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, narażenie na nadmierne promieniowanie może skutkować uszkodzeniami tkanek i organów, w zależności do jego natężenia. Długa ekspozycja na nawet niskie dawki promieniowania skutkuje z kolei zwiększoną podatnością na zachorowania na raka.
Lee, podobnie jak inni uciekinierzy z Korei Północnej, twierdzi że prowadzone przez reżim testy nuklearne mają ogromny negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców. Testy medyczne nie dają jednak jednoznacznego potwierdzenia. Południowokoreańskie służby przeprowadziły kompleksowe badania Lee i 29 innych osób, którym udało się zbiec z północnokoreańskiego Kilju. W przypadku kobiety, z którą rozmawiali dziennikarze NBC, testy nie potwierdziły napromieniowania.
Suh Kune-yull, profesor z uniwersytetu w Seulu, który pracuje z uciekinierami, podkresla, że podstawowym problemem w ich przypadku jest kompletny brak danych na temat warunków, w których żyli. – Nie sądzę, by kłamali. Musimy polegać na ich słowach, bo nie mamy bardziej wiarygodnych informacji – tłumaczy.
Lee i Rhee Yeong Sil, dwójka uciekinierów przebywających w ośrodku w Seulu, zgodnie twierdzą, że mieszkańcy Korei Północnej przez lata nie mieli świadomości, że w ich kraju, w pobliżu ich miejsca zamieszkania, prowadzone są testy broni jądrowej. Nie niepokoiły ich nawet wstrząsy świadczące o podziemnych próbach broni, a prawdę poznali dopiero po ucieczce. Rhee, która zbiegła z Korei Północnej w 2013 roku, mieszkała w odległości kilku mil od bazy Punggye-ri. Wspomina, że wśród okolicznych mieszkańców zdarzały się dziwne deformacje – tak było miedzy innymi w przypadku dziecka jej sąsiadki. – Nie mogliśmy określić płci dziecka, bo nie miało żadnych genitaliów. W Korei Północnej zdeformowane dzieci są zazwyczaj zabijane. Tak więc rodzice zabili dziecko – wskazała kobieta.