19 grudnia Robert Anthony Resendiz zadzwonił na numer alarmowy 911 i zgłosił, że jego 6-miesięczny synek stracił przytomność i nie oddycha. Dziecko zabrano do Szpitala Dziecięcego w Phoenix, gdzie lekarze zauważyli obrażenia na ciele niemowlaka. Był posiniaczony na prawym udzie, miał złamany nadgarstek, ponadto stwierdzono u niego poważne uszkodzenia wewnętrzne wątroby oraz trzustki. Stan ofiary oceniono jako wyjątkowo ciężki.
Ojciec tłumaczył, że próbował powstrzymać dziecko od płaczu poprzez „unoszenie nóg niemowlaka do góry i zakładanie ich siłą za jego głowę”. Twierdził również, że wyginał ciało 6-miesięcznego synka w inne strony. Przyznał się do uderzenia go dwa razy „z nerwów”. Resendiz powiedział, że przy „uspokajaniu” dziecka mógł użyć około 65 proc. swojej siły. Niemowlę zmarło dwa dni po przewiezieniu do szpitala, z powodu odniesionych obrażeń.
Mężczyźnie na początku postawiono zarzuty znęcania się nad dzieckiem i aresztowano. Po stwierdzeniu zgonu ofiary, Resendizowi grozi już odpowiedzialność nie tylko za stosowanie przemocy ale i spowodowanie śmierci 6-miesięcznego niemowlęcia. Ojciec obecnie wciąż przebywa w areszcie, nałożono na niego kaucję 250 tysięcy dolarów.