Przy okazji wywiadu promującego najnowszy film „Czwarta władza”, w którym występuje u boku Toma Hanksa, Meryl Streep wypowiedziała się na temat afery, jaka wybuchła wokół producenta filmowego Harveya Weinsteina, oskarżanego przez wiele kobiet z branży o molestowanie seksualne.
Prowadząca rozmowę Cara Buckley zwróciła uwagę, że wiele kobiet oczekiwało, aż wypowie się Meryl Streep. – Wiem. Dowiedziałam się o tym w piątek i wróciłam do moich domowych spraw. Wtedy ktoś powiedział mi, że w programie „Morning Joe” zrobił się wrzask, że jeszcze się nie wypowiedziałam. Nie mam Twittera, ani Facebooka, nic z tych rzeczy. Naprawdę musiałam pomyśleć – relacjonowała Streep. Aktorka podkreśliła, że Weinstein zarazem był „do szpiku złą osobą” i „ po mistrzowsku wykonywał pracę”. – Robisz filmy. Myślisz, że wiesz wszystko o wszystkich. Tyle plotek. Ale tak naprawdę nic nie wiesz. Ludzie są tak bardzo niezbadani na pewnym poziomie. I to jest szok. Niektórzy z moich ulubionych ludzi zostali przez to zniszczeni. A on nie jest jednym z nich – zaznaczyła Streep, mówiąc o Weinsteinie.
Dopytywana o to, co zamierza zrobić z faktem, że ludzie oczekują, aż przemówi, Meryl Streep odparła: „Nie chcę słyszeć o moim milczeniu”. – Chcę usłyszeć o milczeniu Melanii Trump. Chcę żeby ona przemówiła. Ona ma tak wiele istotnych rzeczy do powiedzenia. Podobnie jak Ivanka. Chcę, żeby obie przemówiła – mówiła aktorka.