Roman Polański nie stanie przed sądem w Stanach Zjednoczonych w związku ze sprawą dotyczącą molestowania 10-letniej Marianne Barnard w 1975 roku. Prokuratura w Los Angeles uznała, że sprawa jest przedawniona i nie postawi reżyserowi zarzutów. Barnard oskarżyła Polańskiego o molestowanie podczas sesji fotograficznej na plaży w okolicach Malibu. Reżyser miał fotografować ją w płaszczu, bikini oraz nagą. Bernard twierdziła, że Polański ją molestował, ale nie ujawniła szczegółów sprawy. Kobieta złożyła zeznania na policji, która wszczęła dochodzenie mimo, że funkcjonariusze zdawali sobie sprawę z przedawnienia przestępstwa. Jeden z oficerów przyznał, że policja angażuje się w wyjaśnianie takich doniesień, ponieważ nowe dowody mogą pomóc prokuraturze w wyjaśnianiu innych dochodzeń. Artystka domagała się także usunięcia Polańskiego z Amerykańskiej Akademii Filmowej.
To nie pierwsze zarzuty pod adresem Polańskiego
W październiku Renate Langer, 61-letnia była niemiecka aktorka zgłosiła szwajcarskiej policji, że w 1972 roku została zgwałcona przez Romana Polańskiego. Niemka jest czwartą kobietą, która publicznie oskarża Polańskiego o gwałt. Najsłynniejszy przypadek to sprawa Samanthy Geimer. Roman Polański został w 1977 r. oskarżony o to, że zgwałcił 13-letnią wówczas dziewczynę, wcześniej podając jej alkohol oraz środek odurzający. Polański przyznał się przed sądem w Los Angeles do seksualnego wykorzystania nieletniej. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia, kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt. Polańskiemu groziło nawet 50 lat więzienia. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser uciekł z USA do Francji. W 2010 roku do Samanthy Geimer dołączyła brytyjska aktorka Charlotte Lewis. Kobieta twierdziła, że padła ofiarą reżysera w 1983 roku, gdy miała 16 lat.