W sobotę 20 stycznia około godz 21 czasu lokalnego, do hotelu w Kabulu dostało się trzech napastników. Menedżer hotelu Ahmad Haris Nayab, któremu udało się uciec bez szwanku, powiedział, że napastnicy weszli do głównej części budynku przez kuchnię. Wśród napastników rzekomo mieli być zamachowcy-samobójcy. Przedstawiciel MSW Afganistanu na początku przekazał, że do wymiany ognia doszło na trzecim i czwartym piętrze. Według BBC goście hotelu ukryli się w swoich pokojach. Jeden ze świadków zdarzenia, którego cytuje Reuters przekonywał, że napastnicy wzięli zakładników. Nad budynkiem można było dostrzec chmurę czarnego dymu. Na miejscu wraz z afgańskimi jednostkami policji pojawiły się amerykańskie pojazdy wojskowe.
Akcja afgańskich sił specjalnych trwała przez całą noc. Dwóch napastników zginęło jeszcze w sobotę wieczorem. Z budynku ewakuowano 153 osoby, w tym 41 cudzoziemców. Niektóre źródła donoszą o czterech zabitych napastnikach.
BBC przypomina, że w 2011 r. ten sam hotel został zaatakowany przez talibów. Zginęło wtedy 21 osób, w tym 9 napastników.