Do zdarzenia doszło w niedzielę rano. 64-latek wybrał się na polowanie ze swoim kuzynem. Mężćzyźni wzięli ze sobą trzy psy. Najbardziej doświadczony czworonóg – ogar – towarzyszył im w wyprawie, podczas gdy dwa młodsze zostały w aucie. Po powrocie z polowania Tierechow otworzył bagażnik, z którego wyskoczyły na niego stęsknione psy. Wówczas doszło do tragicznego wypadku – jedno ze zwierząt zahaczyło o spust trzymanej przez niego broni. Dubeltówka wystrzeliła, trafiając w brzuch myśliwego. Taką wersję wydarzeń przekazał sam 64-latek ratownikowi w karetce, którą został przewieziony do szpitala. Mężczyzny nie udało się uratować – zmarł po drodze.
Śledczy nie są przekonani, czy wypadek na pewno miał taki przebieg. Swietłana Newierowa z miejscowego związku łowieckiego podaje inną wersję – wegług niej broń mogła znajdować się na skórzanym pasku krewnego ofiary i wystrzelić, gdy została przypadkowo potrącona przez psa. Tierechow mógł jednak bronić towarzysza, twierdząc że to on trzymał w dłoniach dubeltówkę.