Jemeńskim separatystom udało się przechwycić w niedzielę tymczasową siedzibę rządu prezydenta Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego w Adenie. Rozkaz opuszczenia miasta oddziałom rządowym nakazał premier Ahmad bin Daghr. Jest to kolejny epizod w walkach z silnym ruchem separatystycznym dawnego Jemenu Południowego, który przestał istnieć od 1990 roku.
Siedziba rządu została ustanowiona w Adenie po zajęciu Sany przez szyickich rebeliantów Houthi, wspieranych rzez Iran. Decyzji sprzeciwiali się południowi separatyści. Usunięty przez prezydenta Aidarus al-Zubaidi, który sprawował władzę nad Adenem, powołał Radę Tymczasową Południa, która zażądała od głowy państwa zmian w rządzie i rezygnacji obecnego premiera. W niedzielę wygasł termin przyjęcia ultimatum postawionego przez separatystów i zaczęły się walki.
W działaniach zbrojnych zginęło co najmniej 10 osób. Premier Ahmed bin Dagher oskarżył separatystów, którzy przejęli budynki rządowe o zamach stanu. Zażądał także, aby koalicja państw arabskich pomogła w rozwiązaniu kryzysu. Stacjonujące w Adenie siły wojskowe Arabii Saudyjskiej oraz ZEA nie włączyły się do walk w mieście.
Jest to kolejny kryzys, który dotyka ten kraj na przestrzeni ostatnich lat. Jemen zmaga się z klęską głodu oraz epidemiami. W walkach, które toczą się od 2015 rok zginęło ponad 9 tysięcy ludzi, około 53 tysiące zostało rannych. Ponad trzy czwarte populacji Jemenu wymaga pilnej opieki zdrowotnej, z niedożywieniem zmaga się blisko 8 milionów mieszkańców.