Wybory regionalne w Hong Kongu są planowane na 11 marca 2018. Aktywistka Agnes Chow jest sojuszniczką lidera protestów z 2014 roku Joshuy Wonga. Podczas nich domagano się przeprowadzenia wolnych wyborów do władz lokalnych. Wong został 17 stycznia po raz drugi skazany za udział w demonstracjach, które uznano za nielegalne. W 2016 roku przedstawiono te same zarzuty Alex Chow. Działaczy uznano także za winnych bezprawnego wtargnięcia na teren budynku rządowego. Symbolem oporu stały się wtedy żółte parasole, stanowiące ochronę przed gazem pieprzowym, używanym przez policję do pacyfikowania demonstrantów.
– Władze narażają reputację Hong Kongu jako otwartego i wolnego miejsca – powiedziała Maja Kocijancic, rzeczniczka UE ds. zagranicznych oraz polityki bezpieczeństwa. – Ochrona praw cywilnych oraz politycznych stanowi kluczową część zasady „Jeden kraj, dwa systemy”, którą Unia popiera – dodała.
– Blokowanie kandydatom możliwości startu w wyborach z powodu poglądów politycznych stoi w sprzeczności z Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych – oznajmiła Kocijanic. Traktat został włączony do prawa Hong Kongu po przekazaniu go pod władzę Chin w 1997 roku, zapewniając m.in. niezależne sądownictwo. W ramach wspomnianej zasady „Jeden kraj, dwa systemy” miano zapewnić Hong Kongowi szeroką autonomię polityczną, ale system wyboru władz nie jest tam w pełni niezależny.
W Chinach, rzeczniczka MSZ Hua Chunying stwierdziła, że kwestia Hong Kongu to wewnętrzna sprawa Chin. – Stanowczo sprzeciwiamy się temu, aby obce rządy i organizacje wtrącały się w sprawy wyspy – ogłosiła. Sprawę Agnes Chow skomentowała również szefowa administracji Hong Kongu Carrie Lam. – Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, nasi mieszkańcy wcale nie są odsuwani od kandydowania w wyborach z powodów politycznych, tak jak chcą to widzieć niektóre organizacje – ogłosiła.