Śmigłowiec bojowy japońskiej armii rozbił się południowo-zachodniej części kraju. Maszyna typu Apache spadła w mieście Kanzaki w zamieszkałej okolicy. Po uderzeniu o budynki wrak maszyny zapłonął. Na filmach publikowanych w mediach społecznościowych widać kłęby dymu z powstałego pożaru.
Japoński minister obrony Itsunori Onodera potwierdził, że śmigłowiec należał do armii. Maszyna produkcji firmy Boeing służyła w jednostce Japońskich Sił Samoobrony i tego dnia odbywała trening. Dokładnych przyczyn awarii i upadku helikoptera nie podano. Na miejscu błyskawicznie pojawili się strażacy oraz służby medyczne, które opatrzyły rannych.
Wypadek miał miejsce zaledwie kilkaset metrów od budynku szkoły podstawowej, co nie umknęło uwadze opinii publicznej. W ostatnim czasie japońskie media zwracały uwagę na liczne incydenty z udziałem wojskowych helikopterów. Donoszono m.in. o serii awaryjnych lądowań oraz o częściach wypadających ze śmigłowców pilotowanych przez żołnierzy amerykańskich stacjonujących na Okinawie.