– Wyjęłam z siebie duży kawałek rozkładającego się materiału, który był przesiąknięty krwią – opowiada Alexandra Loredana w rozmowie z BBC News. Dodała, że cierpiała na drożdżycę (grzybicza infekcja skóry lub błon śluzowych – red.) i miała „lekkie rany pochwy”. Rzecznik szpitala Wexham Park w Slough przekazał w rozmowie z BBC, że władze placówki są świadome zaistniałej sytuacji i w sprawie wszczęto śledztwo.
Alexandra Loredana urodziła chłopca w styczniu w szpitalu w Slough. Jak opowiada kobieta, tuż po porodzie, kiedy poszła do toalety stwierdziła, że czuje się nieswojo i czuje brzydki zapach. O wszystkim opowiedziała swojej położnej, która sprawdziła szwy i stwierdziła, że „wszystko jest dobrze”. Loredana tłumaczy, że nie była w stanie umówić się na wizytę w szpitalu aż do 7 marca 2018 roku. – Przez siedem tygodni zmieniałam podpaski ponad 10 razy dziennie, niezależnie od tego, czy krwawiłam, czy nie. Chciałam po prostu, żeby absorbowały one brzydki zapach – przyznaje. – Kiedy w końcu odważyłam się wziąć pierwszą kąpiel, leżałam w wannie i postanowiłam wyczyścić swoją pochwę. Nie mogłam złapać oddechu, kiedy wyjęłam ze środka duży, rozkładający się materiał, który okropnie pachniał i był przesiąknięty krwią – opowiada. Kobieta udała się wówczas do szpitala w Slough i omówiła sprawę z lekarzem.
NHS poinformowało, że wyda dalsze oświadczenie po tym, jak zakończy się śledztwo w tej sprawie.