Ofiara, 55-letni Prentis Robinson, w dniu swojej śmierci transmitował nagranie na Facebook Live. Skarżył się na nim, że został skradziony jeden z jego trzech telefonów komórkowych i idzie zgłosić sprawę na policję. Po opuszczeniu posterunku w Wingate znowu zaczął nagrywać przy użyciu tzw. selfie stick i zmierzał w kierunku swojego domu na Booker Street. W pewnym momencie zamienił kilka słów z człowiekiem, którego spotkał po drodze. Powiedział mu „jesteś filmowany”, po czym został zastrzelony podczas transmisji.
Publikował wizerunki przestępców
Sprawca morderstwa został zidentyfikowany jako Douglas Colson. Według informacji przekazanej przez szeryfa w Wingate, Robinson często transmitował na żywo życie lokalnej społeczności. Filmował również takie zdarzenia jak miejscowe kłótnie oraz próbował publikować wizerunki osób, które podejrzewał o handel narkotykami. Chciał w ten sposób pomóc lokalnej policji. Przypuszcza się, że podczas ostatniego streamu napotkał on na swojej drodze osobę, która jego zdaniem była przestępcą i chciał ją nagrać. – Bałem się o Robinsona, że może zostać pewnego dnia pobity za to co robi, ale nie myślałem, że spotka go śmierć – powiedział miejscowy szeryf Donnie Gay.
Trwa poszukiwanie sprawcy
Za Colsonem został wystawiony list gończy za zabójstwo. Strzały rozległy się w pobliżu Uniwersytetu w Wingate i władze uczelni ogłosiły na jej terenie stan wyjątkowy. Studentów ostrzeżono o grasującym w pobliżu przestępcy i wezwano do pozostania w akademiku.
Wideo przedstawiające śmierć Robinsona zostało usunięte z jego profilu, krótko po wydarzeniu. Zarząd Facebooka ogłosił w zeszłym roku, że zatrudnił około trzy tysiące osób, które mają monitorować sieć społecznościową i usuwać filmy oraz wpisy zawierające brutalną treść, taką jak streamy z samobójstw.
Czytaj też:
Polski gracz transmitował online swoją próbę samobójczą. Uratowali go zagraniczni widzowie