W związku z pojawiającymi się w mediach oraz w internecie spekulacjami dotyczącymi powodów rezygnacji Denisa Urubki z wejścia na K2, kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki wydał w tej sprawie oświadczenie. „Pojawiające się w sieci informacje, że nie pozwoliłem po powrocie z samotnego wyjścia Denisa na użycie wifi jest prawdą, gdyż Denis w czasie wyprawy wysyłał do różnych mediów krytyczne informacje o naszej wyprawie i o jej uczestnikach i nie widziałem powodu by korzystając z naszego serwisu kontynuował swoje subiektywne opinie” – tłumaczył kierownik wyprawy. Wielicki zaprzeczył jednak jakoby uniemożliwił Denisowi Urubce kontakt z rodziną i najbliższymi. „Otrzymał możliwość połączeń telefonicznych (za darmo) z której skorzystał. Osobiście powiadomiłem o powrocie Denisa do bazy jego żonę Olgę. Denis otrzymuje pełną pomoc organizatora w zejściu do Skardu, opiekę naszego agenta oraz wszystkie bilety lotnicze w drodze powrotnej” – dodał kierownik zimowej narodowej wyprawy na K2.
„Zespół go nie chciał”
„Denis Urubko, zgodnie ze swoimi przekonaniami dotyczącymi końca sezonu zimowego, postanowił opuścić Zimową Wyprawę na K2.Decyzja ta została zaakceptowana przez uczestników wyprawy, którzy nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem po jego samodzielnej próbie zdobycia wierzchołka”. – napisano na facebookowym profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego.
Krzysztof Wielicki powiedział, że Urubko podtrzymał swoją filozofię dotyczącą zimy, która w jego opinii kończy się 28 lutego. – Mój team zdecydował, że nie chciałby z nim dalej współpracować. Doszło więc do pewnego łagodnego porozumienia – przyznał kierownik zimowej wyprawy na K2. Jednocześnie Wielicki zdradził, że w przypadku, gdyby Urubko nie zadecydował samodzielnie o zakończeniu wyprawy, wówczas musiałby to zrobić za niego. – W porozumieniu z Polskim Związkiem Alpinizmu prawdopodobnie musielibyśmy go wykluczyć. Liczyłem na to, że sam zrezygnuje. Znam go, wiem że uniósłby się pewnie honorem i jak żołnierz postanowił zejść. Dobrze zrobił. Byłoby bardzo niedobrze, gdybyśmy mieli go wykluczać. Zespół go nie chciał. Po tym, co zrobił ja też nie widziałem dalszej możliwości współpracy – tłumaczył.
„Oni też nie są aniołami”
W rozmowie z TVN24 himalaista stwierdził, że nie czuje się winny podjęcia próby samodzielnego zdobycia szczytu. – Myślę, że nie muszę mówić przepraszam. Oni też nie są aniołami. Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. Ok, jesteśmy mężczyznami, himalaistami. To nie jest sytuacja, żeby mówić przepraszam. Mnie nikt nie przeprosił za ich błędy. Moje zdanie pozostaje takie samo – podkreślił Urubko.