Jak informuje „The Guardian” do próby zamachu na palestyńskiego premiera doszło dzisiaj rano. Rami Hamdallah jechał w konwoju, który kierował się w stronę Strefy Gazy. Przejazd samochodów przerwała eksplozja. Trzy samochody zostały uszkodzone, w oknach aut powypadały szyby. Na jednym z pojazdów widać ślady krwi na drzwiach.
Wprawdzie Hamdallah wyszedł z wypadku bez szwanku, ale Autonomia Palestyńska szybko oskarżyła bojowników ze Strefy Gazy o próbę zabicia polityka. Przypomnijmy, obszar, który graniczy z Egiptem i Izraelem teoretycznie pozostaje pod administracją władz Autonomii Palestyńskiej, ale od czerwca ubiegłego roku faktyczną kontrolę nad strefą sprawuje organizacja Hamas, znana z przeprowadzenia wielu zamachów terrorystycznych.
Jak donosi izraelski „Haaretz”, palestyński premier stwierdził, że mimo dzisiejszego wydarzenia wzywa Hamas do tego, by pozwolił palestyńskiemu rządowi „na skuteczne kontrolowanie Strefy Gazy”. – To, co wydarzyło się dzisiaj, nie powstrzyma nas od kontynuowania wysiłków na rzecz pojednania – dodał.
Mężczyzna na motorze
Jak podaje BBC, świadkowie zamachu zeznali, że w momencie przekroczenia przez konwój granicy ze Strefą Gazy, do ostatniego samochodu podjechał mężczyzna na motorze i podłożył pod auto ładunek wybuchowy. Prezydent Autonomii, Mahmoud Abbas, oskarża o zamach Hamas. Organizacja odcina się od tego wydarzenia i stwierdza, że rozpocznie swoje śledztwo w sprawie zamachu.
Czytaj też:
Z resortu obrony Izraela wyciekły ściśle tajne dane. „Poważnie naruszono procedury bezpieczeństwa”