Figueroę Marroquín skazano w 2003 roku, ale kobieta nie przyznała się do winy. Zeznała wtedy, że urodziła dziecko które było już martwe, sąd jednak uznał że oskarżona sama doprowadziła do uśmiercenia płodu. – Cieszę się, że znowu jestem z rodziną – powiedziała 34-latka, na którą pod bramami więzienia czekała rodzina, dziennikarze oraz aktywiści społeczni. – Chcę w tej chwili zacząć życie od nowa i nadrobić stracony czas, myślę o studiowaniu prawa, aby zrozumieć to co mi się przytrafiło i walczyć o prawa kobiet – dodała.
Zakaz aborcji
Kobieta jest jedną z dwóch osób skazanych za aborcję, którym Sąd Najwyższy Salwadoru postanowił w tym miesiącu skrócić wyroki. Kraj położony w Ameryce Środkowej jest jednym z kilku, gdzie aborcja jest całkowicie zakazana i jej wykonanie niesie bardzo surowe kary. Prawo przewiduje za sam zabieg do ośmiu lat więzienia, ale w przypadku urodzenia martwego dziecka osobie oskarżonej grożą również zarzuty za zabójstwo. Minimalna kara w takim przypadku wynosi 30 lat.
Lekarze w Salwadorze mają obowiązek informowania władz o fakcie, czy kobieta próbowała przerwać ciążę. Jeżeli tego nie zrobią, również oni mogą odpowiadać za współudział w aborcji. Zdaniem grup broniących praw człowieka, od roku 2000 ponad 100 osób zostało skazanych na więzienie, na mocy antyaborcyjnych przepisów prawnych.
Czytaj też:
Chcą dostępu do aborcji, edukacji seksualnej i równych płac. Protesty w polskich miastach