Galeria:
Aparat odnaleziony po dwóch latach
Historię opisuje BBC. We wrześniu 2015 roku grupa japońskich studentów spędzała wakacje na wyspie Ishigaki, 250 km na wschód od Tajwanu. Jedna ze studentek, Serina Tsubahikara, podczas nurkowania całej grupy robiła podwodne zdjęcia. Nagle jej przyjacielowi zabrakło powietrza i poprosił o pomoc Serinę. Ta instynktownie opuściła aparat i ruszyła do kolegi. Po tym zdarzeniu myślała, że straciła sprzęt na zawsze.
Znalezisko na plaży
Okazało się, że powiedzenie „nic w przyrodzie nie ginie" sprawdziło się także w przypadku tej historii. Ponad dwa lata później, w marcu 2018 roku, grupa uczniów pod opieką nauczyciela Parka Lee, sprzątała plażę w Tajwanie z zalegających na niej śmieci. 11-letni chłopiec znalazł opakowanie pokryte pąklami i muszlami. Okazało się, że to wodoszczelna obudowa aparatu, a w środku znajduje się sprzęt fotograficzny. Dzięki obudowie aparat zachował się w doskonałym stanie.
Dzieci wraz z nauczycielem postanowiły spróbować odnaleźć właściciela, udostępniając zdjęcia z aparatu na Facebooku. Dzięki temu w ciągu jednego dnia udało się dotrzeć do właścicielki. To, że aparat został odnaleziony na plaży w Tajwanie oznacza, że sprzęt w ciągu ponad dwóch lat przepłynął setki kilometrów.
Galeria:
Madden i jego kot Moon