Zgodnie z informacją zamieszczoną na stronie FAA, piloci samolotu Learjet (niewielkie samoloty biznesowe na użytek cywilny i wojskowy), widzieli niezidentyfikowany obiekt lecący w przeciwnym kierunku, niż oni 24 lutego. Z zapisu rozmowy z tego dnia między pilotami a wieżą kontroli lotów w Albuquerque wynika, że pierwszy raz zauważyli oni obiekt o godzinie 15:30 czasu lokalnego.
„Czy ktokolwiek przeleciał nad nami jakieś 30 sekund temu?” – pyta na początku pilot. Odpowiedź FAA była „negatywna”. Wieża kontroli lotu poinformowała jednak o tym lot American Airlines 1095, aby nie doszło do zderzenia z niezidentyfikowanym obiektem. Około minutę po tej informacji pilot lotu 1095 podał, że właśnie samolot został ominięty przez UFO. „Tak, coś nas właśnie minęło. Nie wiem, co to było, ale znajdowało się około dwa-trzy tysiące stóp nad nami. Przeleciał tuż nad nami” – podał.
Po zdarzeniu American Airlines wystosowały do Federalnej Administracji Lotnictwa zapytania dotyczące całej sytuacji. Rzecznik FAA podkreślił, że obiekt, o którym mowa niekoniecznie był czymś „nie z tego świata”. – Pozostajemy w bliskim kontakcie z kilkunastoma agencjami, które mają na swoim wyposażeniu samoloty wojskowe i cywilne, w tym między innymi balony pogodowe, które również latają na takich wysokościach – podał. Rzecznik przekazał jednak, że nie był w stanie określić, czy w tym czasie jakiś samolot latał w owym miejscu.
Sytuacja miała miejsca nieopodal Roswell w Nowym Meksyku – miasta, które stało się synonimem działalności pozaziemskiej w 1947 roku po doniesieniach, że na polu rozbił się niezidentyfikowany obiekt. Władze podawały wówczas, że na ziemię runął balon meteorologiczny, jednak to nie powstrzymało fanów teorii na temat życia pozaziemskiego.