Dzielnica była później nazywana „wylęgarnią terrorystów” i „cząstką Państwa Islamskiego w Europie”. Mieszkańcy opowiadają, jak zmieniła się ona od obławy z marca 2016 r. – Terroryści żyją również w innych miastach, a uwaga skupia się na Molenbeek. Niesłusznie. Nasze miasto jest przyjazne, także dla dzieci – podkreśla Chaymae Ait-Ahmed, mieszkanka Moleenbeek.
Brukselski przewodnik Malte Woydt dodał, że „nigdy w historii Molenbeek nie żyło tu tak wiele osób z wyższym wykształceniem, jak teraz”. – Mieszkająca po drugiej stronie kanału elita – intelektualiści, naukowcy – co raz częściej przenosi się tutaj. Centrum Brukseli stało się dla nich zbyt kosztowne – tłumaczył przewodnik. Kolejnym problemem w Molenbeek są narkotyki. – To prawda, że jest tu mnóstwo narkotyków, ale one są wszędzie. Natomiast tutaj rząd nic z tym nic nie robi, bo żyją tu tylko Arabowie – ocenił lokalny uzależniony.– Moim zdaniem, głównym problemem nie są meczety, tylko narkotyki. Zaczyna się od drobnych przestępstw, a kończy na zainteresowaniu dżihadyzmem – uważa Johann Lehman z fundacji wsparcia młodzieży FOYER Moleenbeek.
Czytaj też:
Włoska reporterka zaatakowana w belgijskiej dzielnicy Molenbeek