W październiku 1966 roku 38-letnia Louise Pietrewicz zamknęła rachunek bankowy i opuściła miasto ze swoim ówczesnym chłopakiem, policjantem Williamem P. Bokenem. Teraz szczątki kobiety znaleziono pod domem na Long Island, którego właścicielem był Boken. Mężczyzna zmarł w 1982 roku.
Sprawa zaginionej kobiety została ponownie otwarta w październiku ubiegłego roku po tym, jak „Suffolk Times” opublikował obszerny raport i film dokumentujący zniknięcie Pietrewicz. Dwa tygodnie temu udało się odnaleźć jej szczątki, a lekarz sądowy potwierdził później, że należą one do zaginionej ponad 50 lat temu kobiety.
„Nigdy by mnie nie opuściła”
Córka Pietrewicz Sandy Blampied wciąż pamięta dzień, w którym po raz ostatni widziała swoją matkę. Jak mówi, zaprowadziła ją ona do szkolnego autobusu, kiedy Blampied miała 12 lat. – Nigdy by mnie nie opuściła – powiedziała w Blampied w rozmowie z „Suffolk Times”. – Gdyby się wyprowadziła i żyła gdzieś indziej, na pewno by zadzwoniła i powiedziała, że możemy być razem – podkreśliła kobieta.
Jej mama jednak nigdy nie dała znaku życia. Dzień przed zniknięciem Pietrewicz wypłaciła ze swojego osobistego rachunku bankowego 1 273,80 dolarów. Dzień później jej partner Boken zrezygnował z pracy. W trzy dni poprzedzające zwolnienie codziennie zgłaszał, że nie może stawić się na posterunku, ponieważ jest chory.
Dzień, w którym ją zabił
Zgodnie z artykułem w „Suffolk Times” żona Bokena kilka tygodni temu zawiadomiła policję o tym, że w piwnicy jej dawnego domu w Southold są zakopane szczątki. Detektywi znaleźli szkielet kobiety, pochowany na głębokości 2,1 pod podłogą w piwnicy i betonową płytą.
Na razie nie jest jasne, czy lekarz orzecznik będzie w stanie określić przyczynę śmierci kobiety. – Myślę, że zabił ją ostatniego dnia, kiedy ją widziałam – mówiła córka kobiety. – Przytuliłam ją i dałam jej całusa, zanim pojechałam do szkoły. Założę się, że to był właśnie ten dzień, w którym ją zabił – dodała.