Atak USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Syrię. Trump mówi o „zbrodniach potwora”

Atak USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Syrię. Trump mówi o „zbrodniach potwora”

Donald Trump
Donald Trump Źródło: Newspix.pl / ABACA
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja ostrzelały cele w Syrii, w odpowiedzi na atak broni chemicznej na przedmieściach Damaszku, do którego doszło tydzień temu.

Pentagon przekazał, że ataki z powietrza, które rozpoczęły się o czwartej nad ranem w Syrii, obejmowały myśliwce i rakiety wystrzeliwane z okrętów. W sumie użyte zostało około stu broni. Urzędnicy wymieniali trzy cele nalotów: centrum badań naukowych w Damaszku, magazyn broni chemicznej na zachód od Homs oraz inne miejsca składowania broni chemicznej, a także stanowisko dowodzenia, które znajduje się w ich pobliżu.

– W tej chwili nie planujemy żadnych dodatkowych ataków. To jest jednorazowy atak – przekazał później sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych James Mattis. Już wcześniej jednak w telewizyjnym wystąpieniu nadawanym prosto z Białego Domu prezydent Donald Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uderzą ponownie, jeżeli reżim Baszara al-Asada ponownie przeprowadzi ataki bronią chemiczną. – Jesteśmy gotowi podtrzymać tę odpowiedź, do czasu, aż syryjski reżim nie zaprzestanie użycia zabronionych środków chemicznych – powiedział Trump. Odnosząc się do ataku, który miał miejsce w ubiegłą sobotę i w którym zginęło ponad 70 osób, Trump stwierdził, że „to nie są działania człowieka, lecz zbrodnie potwora”. – Jakiś czas temu wydałem rozkaz Siłom Zbrojnym Stanów Zjednoczonych dokonania precyzyjnych uderzeń z powietrza na cele związane z bronią chemiczną syryjskiego dyktatora Baszara al-Assada – poinformował. Zaznaczył, że ataki nie mają na celu utrzymania jakiejkolwiek obecności USA w Syrii.

Również Theresa May oraz Emmanuel Macron podczas konferencji poinformowali o swoim udziale w atakach na cele w Syrii. Zaznaczyli, że ograniczały się one do miejsc, w których produkowana i przetrzymywana jest broń chemiczna.

Rosyjski ambasador w Waszyngtonie Anatolij Antonow wydał oświadczenie, w którym grozi „konsekwencjami” ataku na cele w Syrii. „Ponownie jesteśmy zagrożeni. Ostrzegaliśmy, że takie działania nie pozostaną bez konsekwencji. Cała odpowiedzialność spoczywa teraz na Waszyngtonie, Londynie i Paryżu” – napisał w oświadczeniu.

twitter

Atak przeprowadzony został w przeddzień planowanej wizyty inspektorów z Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) w miejscu zeszłotygodniowych ataków na przedmieściach Damaszku w Douma.

Czytaj też:
Przerażające dane WHO ws. Syrii. Ile osób ucierpiało w ataku chemicznym?
Czytaj też:
Nagła zmiana planów Trumpa. Prezydent USA chce osobiście zająć się Syrią

Źródło: The Guardian / Reuters