Jak podaje BBC, zagranicznym dziennikarzom m.in. z USA, Wielkiej Brytanii Chin czy Rosji kazano stawić się w ambasadzie KRLD w Pekinie. Władze Korei Północnej zażądały po 10 tys. dolarów od każdego amerykańskiego pracownika mediów, który chciał relacjonować zamknięcie północnokoreańskiego poligonu atomowego Punggye-ri. To właśnie w tym miejscu od 2006 roku przeprowadzono sześć podziemnych testów jądrowych. Najpotężniejsza detonacja odbyła się w 2016 roku, kiedy to wybuch bomby wodorowej doprowadził do trzęsienia ziemi o sile 6,3 stopni w skali Richtera.
Z relacji dziennikarzy wynika, że w czwartek 24 maja w regionie poligonu przez kilka godzin było słychać eksplozje. Większość z nich została przeprowadzona w podziemnych tunelach. Według geologów mogły one doprowadzić do trwałych uszkodzeń co sprawi, że z poligonu nie będzie już można korzystać. Co ciekawe, jak podaje The Telegraph, do monitorowania zamykania poligonu nie zaproszono międzynarodowych inspektorów. Zniszczone zostały również wieże strażnicze, które znajdowały się w pobliżu.
Decyzja Kim Dzong Una o zamknięciu miejsca badań jarowych jest postrzegana jako pozytywny krok przed planowanym spotkaniem z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Czytaj też:
Korea Północna: Przyszłość szczytu stoi po stronie USA. Nie będziemy błagać