Pytanie o sytuację na Ukrainie padło w piątek na pokładzie prezydenckiego Air Force One. Zapytany, czy Stany Zjednoczone zaakceptują rosyjskie roszczenia do terytorium przejętego w 2014 roku od Ukrainy w drodze nieuznawanego przez światowych przywódców referendum, Donald Trump odpowiedział: „zobaczymy”.
Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina zostało zaplanowane na 16 lipca w Helsinkach, a kwestia Krymu ma być jedną z tych, które pojawią się w agendzie. – Porozmawiam z nim o wszystkim. Będziemy rozmawiać o Ukrainie, o Syrii, o wyborach – wyliczał prezydent. – Nie chcemy, by ktokolwiek mieszał się w wybory – zaznaczył.
Trump uchyla Putinowi drzwi
Komentatorzy podkreślają, że już wcześniej Trump sygnalizował nieostry kurs, jeśli chodzi o Krym. W trakcie czerwcowego szczytu G7 w Kanadzie prezydent Stanów Zjednoczonych wspomniał, że Rosjanie wiele zainwestowali w półwysep od czasu jego aneksji. – Wydali dużo pieniędzy na jego odbudowę – mówił Donald Trump 9 czerwca. Przywódca USA wezwał też partnerów, by rozważyli powrót do formuły G8, z której po zajęciu Krymu wyrzucono Rosję.
Kolejny raz winą za sytuację na Krymie Donald Trump obarczył swojego poprzednika, a nie prezydenta Rosji. – Prezydent Obama pozwolił, by do tego doszło i jest to bardzo niefortunne. To wydarzyło się za kadencji Obamy – mówił w piątek Donald Trump.
Czytaj też:
Spotkanie Trump – Putin a nowelizacja ustawy o IPN