We wtorek 3 lipca ekwadorski sąd uznał, że Rafael Correa nie wywiązał się z ciążącego na nim obowiązku stawiennictwa na procesie dotyczącym jego rzekomego udziału w porwaniu Fernanda Baldy. Były prezydent miał w 2012 roku zlecić porwanie swojego politycznego przeciwnika. Balda, który oskarżany o udział w puczu ukrywał się przed Correą w Kolumbii, zdołał wówczas uciec dzięki pomocy lokalnych taksówkarzy. Zawiadomili oni policję, widząc próbę porwania mężczyzny.
Wybierany trzykrotnie na prezydenta Ekwadoru Rafael Correa przebywa obecnie w Belgii, skąd pochodzi jego małżonka. Schronił się w tamtejszym konsulacie i całą sprawę komentuje za pośrednictwem Twittera. Zdecydowanie odpiera wysuwane pod jego adresem zarzuty, pisząc: "Niczego nigdy nie udowodnią, bo niczego nie było".
W związku z tą sprawą wydano też nakazy aresztowania przeciwko trzem agentom wywiadowczym policji, byłemu dowódcy policji oraz byłemu wysoko postawionemu urzędnikowi wywiadu, aresztowanemu w Hiszpanii w ubiegłym miesiącu. Odnośnie Correy złożono już wniosek o ekstradycję.
Czytaj też:
Zwłoki Polaka w walizce. Sprawca zatrzymany w Ekwadorze